alex.sorga alex.sorga
728
BLOG

WALKA POLSKI O HONOR w oparach promili i mgły...

alex.sorga alex.sorga Polityka Obserwuj notkę 8
Od kwietnia ubiegłego roku w naszych głowach przetaczała się myśl dlaczego piloci postanowili wylądować tam gdzie wylądowali i dlaczego nie zdecydowali się na wykorzystanie innego lotniska do wysadzenia delegacji polskiej zmierzającej do Katynia.
 
Od kwietnia większość z nas podejrzewała, że za całą tragedią stoi niepohamowana polska wada by zabłysnąć i zrobić tak, że niemożliwe staje się możliwe. Że ktoś chciał pokazać jak bardzo jest ważny, a w powietrzu może uchodzić za Boga Wszechmocnego.
 
Pierwszy raport (MAK) nie był dla nikogo szokiem. Może tylko wywołał histerię wśród patriotów polskich, że my naród sponiewierany, staliśmy się znowu mickiewiczowskim Chrystusem co to cierpi za innych.
 
Raport MAK wprowadził w zażenowanie polskich ekspertów od lotnictwa, którzy nie mogli ukryć niesmaku, że generał i dowódca sił powietrznych zarazem, był na lekkiej bańce i jakby tego było mało siedział w kokpicie jak w kantynie. Raport wprowadził też spore zamieszanie w ocenie tego, jakich specjalistów posadzono za sterami: by dobrze latać Na TU154 potrzeba podobno kilku tysięcy godzin - pilot wylatał dwadzieścia sześć raptem godzin i specjalizował się w pilotowaniu JAK-ów. Czyli nie tego co pilotował.
 
Jakby tego nie było dość, piloci potwierdzili, że znają się na procedurach lądowania w systemie rosyjskim, który w tym przypadku stanowi, że "słaby radar podaje tylko odległość samolotu do progu pasa, a załoga mając lepsze oprzyrządowanie na pokładzie kwituje to wysokością". I gdyby załoga była dobrze obeznana z tą procedurą samolot mógłby tylko uderzyć w ziemię i ktoś miałby szansę na przeżycie.
 
Wygląda na to, że albo nie była albo padła propozycja lądowania za wszelką cenę.
 
Może cenę awansu pilota.
 
Albo czyjejś złości.
 
Dzisiaj już nie dowiemy się tego, gdyż sami Rosjanie unikali kategorycznych sformułowań. To co powiedzieli wystarczyło aż nadto i tylko spowodowało pielgrzymki Minister Na Wygnaniu - Anny Fotygi wraz z Antonim do Ameryki.
 
Głupio wyszło, ale... chcieliśmy prawdy...
 
Potem rozpoczęła się kolejna wojna. Opozycja wyszła i wydzierała się na premiera, że to jego wina... wyszła pani Gosiewska i wydzierała się na premiera, że to jego wina... forumowicze wydzierali się, że to premiera wina. A poseł Kłopotek mówił, że czuł się jakby w pysk dostał...
 
Od kogo?
 
Czy aby nie od nas samych?
 
Czy to nie nasza wina, że tak normalne jest łamanie wszelkich procedur gdy w okolicy jest jakiś VIP?
 
Czy to nie nasza wina, że wóda jest wkomponowana w polskie życie?
 
Czy to nie nasza wina, że dobieramy fachowców według naszego widzimisię a nie posiadanych kwalifikacji?
 
Czy to nie nasza wina, że w obecności szefa zapominamy często o zakresie naszych obowiązków i naszych prawach, za to czekamy posłusznie na jego polecenia... nawet najgłupsze?
 
Może problem jest w tym, że wszystko w naszym kraju jest postawione na głowie?
 
*****
 
I tak zaczęła się kolejna batalia w polskiej dyplomacji.   Walka o honor.
 
To nie my – to oni.
 
Prawda, jaka prawie co godzinę, uzupełniana była o kolejne szczegóły, domniemywania i protesty, zaczynała wpędzać nas w spiralę kompromitacji międzynarodowej. Media zachodnie ze szczególnym zaciekawieniem odnotowały fakt stanu generała Błasika. I mimo, że stan ten nie był jakimś upojeniem, to jednak został sprytnie wykorzystany do powielenia stereotypu, który wszyscy znamy…
 
 Żona pana generała wystąpiła publicznie i stwierdziła, że to oczywiście wina Tuska gdyż rząd nie broni honoru generała… a jej mąż poświęcił życie służbie Rzeczypospolitej. Cokolwiek nie powiedzieć, mąż pani Błasikowej był żołnierzem bo taki zawód sobie wybrał, a nie dlatego, że się poświęcił.
 
Posłanka Kępa, następczyni Brudzińskiego i Kurskiego w wypowiadaniu hamletowskich kwestii, zapytała – oczywiście premiera Tuska, „dlaczego Błasik dostał medialny strzał w tył głowy?”
 
Sprawa Generała Błasika pokazała, że by bronić honoru zatopimy w szambie parodii kolejnego człowieka. Poprzez awantury narodowe odarliśmy już z godności pamięć prezydenta Kaczyńskiego, który może do najlepszych prezydentów nie należał, ale był prezydentem Rzeczypospolitej i należał mu się szacunek. Jego najbliższe otoczenie wystawiło na pośmiewisko cały jego dorobek polityczny dając różnego rodzaju szumowinom prawo do wyzwisk i obrażania.
 
******
Chyba już nikt nie miał wątpliwości, że powody katastrofy, w której zginęła blisko setka ludzi były tak banalne, że aż trudno w nie niektórym uwierzyć. Więc dalej opozycja międliła spisek, męczeństwo, zamach, sztuczne mgły, bomby próżniowe… Niektórzy członkowie rodzin ofiar zaczęli robić kariery medialne na trupach swoich mężów i ojców… a prezes Kaczyński wzywał na pomoc Baraka, któremu - gdy ten wreszcie przyjechał - okazało się, że nie ma nic do powiedzenia.
 
Polskie piekiełko...
 
Wina jest po każdej stronie, my wiedzieliśmy na jakim lotnisku będziemy lądować i w tej sytuacji nie było miejsca na żadne improwizacje i pokaz władzy. Rosjanie mogli zamknąć lotnisko wiedząc, że znaki na niebie i ziemi zapowiadają nieszczęście. Mogli wybrać mniejsze zło i jednak odmówić lądowania.
 
Ale wtedy wybuchłby skandal międzynarodowy i dzisiejsza żywa opozycja zrobiłaby z tego jatkę na miarę Watergate obwiniając Tuska, że uniemożliwił prezydentowi przybycie na czas do Katynia… namiastki awantur o samolot, o pierwszeństwo, o udziały w spotkaniach już mieliśmy za życia prezydenta Kaczyńskiego – wszystko co stawało na drodze było policzkiem ze strony Platformy.
 
Więc pozwolili lądować i niech Polacy sami się za łby chwycą…
 
I się chwycili… stając po raz kolejny tematem żartów dla całej Europy. 
 
Półtora roku po katastrofie, strona polska opublikowała Raport Komisji Jerzego Millera. Nie wniósł nic nowego do sprawy. Nasze błędy był fatalne w skutkach.
 
Nic się także nie zmieniło na polskiej scenie politycznej. Prezes zapowiedział kilka konferencji prasowych by powyzywać na premiera Tuska i zapowiedzieć, że nie odpuści... Pani Gosiewska nie doczekała się odpowiedzi na pytanie czy była to bomba czy też nie...w mediach o tym mówiono przecież. Zapomniała dodać, że tylko w mediach o. Wielebnego.
 
A od poniedziałku cyrk zacznie się od początku... i tak już będzie zawsze :(
 

alex

alex.sorga
O mnie alex.sorga

.................................... ............................................ .....

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka